Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rośliny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rośliny. Pokaż wszystkie posty

2/28/2016

O szukaniu wiosny i znalezieniu czegoś innego..

O szukaniu wiosny i znalezieniu czegoś innego..
Ostatni tydzień przyniósł wiele nowych rzeczy...
Weekend na wsi, słońce to wszystko sprawiło, że szukanie wiosny stało się świetną zabawą..
Podglądanie pierwszych roślin, które próbują wydostać się na powierzchnię, świeże powietrze i coraz więcej zieleni wokół nastraja optymistycznie..
Co jeszcze?
Postanowiłam wystawić swoje prace i otworzyłam sklepik na Dawanda . Dopiero zaczynam i myślę, że z czasem będzie pojawiać się więcej rzeczy. Zapraszam do zaglądania:)
I najważniejsza rzecz..
Po ponad trzech latach spędzenia w domu poświęconych na wychowywaniu dzieci... znalazłam pracę. Jestem zdenerwowana i podekscytowana, ale pozytywnie nastawiona na nowe zadania i wyzwania. Oznacza to również to, że nie będę poświęcała tyle czasu na bloga, choć nie zniknę całkowicie. Trzymajcie kciuki!









Pozdrawiam wiosennie..
Kasia

7/28/2015

W rodzinnych stronach

W rodzinnych stronach
Witajcie!
Wracam po krótkiej przerwie..
Jak u Was "letnia" pogoda? Wczoraj u mnie tylko pół dnia padało :) i nawet trochę słonka było.
Ostatni  weekend spędziliśmy w moim rodzinnym domu, w małej wiosce w okolicach Golubia-Dobrzynia.



Żałuję, że nie przyjeżdżamy częściej do moich rodziców. Widzę, że dzieciaki  świetnie odnajdują się na wsi. Znają wszystkie zwierzątka...krówki, świnki, kaczki, kury...Lubią zrywać ogórki, wiedzą skąd się biorą ziemniaki. Właśnie same uzbierały wiadro ziemniaków.. Niby proste rzeczy i dla tych mieszkających na wsi naturalne i oczywiste, ale dla dzieci z miasta nie zawsze.
Lubię jak ubrudzą się ziemią, zerwą pomidora z krzaka i zjedzą jabłko spod drzewa.. Dla takich maluchów to inny świat.. Próbują nowych rzeczy i widzą wszystko od "zaplecza".
Mogą zobaczyć i sami spróbować, jak doi się krowy, karmi zwierzęta czy zbiera jajka od kur. No, może nie sami, dziadek z babcią czuwają :)
 Podoba mi się jak buszują na podwórku, bawią się i czują się po prostu szczęśliwe.



Koło domu jest dużo zieleni - mały sad i ogród. Dużo brzóz i pnączy. Wszystko pięknie rośnie. Zarówno w ziemi, jak i w donicach w różnych miejscach podwórka. Mama wykorzystuje różne nie typowe pojemniki na kwiaty. Na przykład na wiosnę posadziła tulipany w bębnie od pralki. Podoba mi się również wykorzystanie starej rury, do której spływała woda z rynny. Zdjęcie poniżej.









Nawet truskawki można mieć w doniczce, a pomidory rosną na skalniaku.


Taka krótka podróż sentymentalno- rodzinna się zrobiła.
Powrót do korzeni :))
Jak byłam mała to wyglądało to troszkę inaczej.
Wszystko się zmienia i polska wieś również.
Inne zabawy, wybrukowane podwórko, skoszona trawka... tak to teraz wygląda.

U mnie w sumie dużo się nie zmieniło. Mieszkam w mieście, a prawie jak na wsi.
Nie mamy polbruku i trawka rośnie gdzie chce..

Pozdrawiam słonecznie!!

Kasia






7/20/2015

Proste życie i prosty dom, gdzieś w Polsce

Proste życie i prosty dom, gdzieś w Polsce
Witam serdecznie..

Znacie receptę na proste życie ? Co to znaczy proste życie? Dla mnie to mały domek wśród łąk i pól, kiedy można rano wstać, wyjść przed dom i wypić kawę z książką na kolanach.. Spokojna głowa i serce. Minimalizm i prostota... Ostatnio miałam przyjemność znaleźć się w takim miejscu, które ma coś wspólnego z moją definicją prostego życia..
Mały domek wśród  pól.. Mała szklarnia z pomidorami i warzywniak, a wokół kwitnąca gryka.. Staw z rybami, pasieka i to wszystko w jednym miejscu.


Znajomy teścia jest pszczelarzem. Co roku bierzemy od niego miód. Nie dawno odwiedziliśmy jego domek na lato, dokąd ucieka z bloku. Nie daleko jest pasieka, a o pszczółki trzeba dbać i doglądać, no i wybierać pyszny miodek. Pokusiłam się o pokazanie wnętrza domku to znaczy jedynie kuchni z "salonem". Podoba mi się, że wnętrze jest proste, bez zbędnych gadżetów. Drewno świetnie komponuje się z bielą ścian. Proste meble i sprzęty i biała podłoga..Utrzymane w style retro, choć pewnie przypadkowo:) No i te drewniane belki pod sufitem...Uwielbiam..
Na stole przygotowane dla nas słoiki z miodem gryczano-faseliowym.



Sama działka jest spora. Dzieciaki miało dużo radochy. Biegały boso po trawie, podlewały grządki i robiły zupę w bali z wodą. A teść z mężem nie mogli oprzeć się, aby nie zarzucić wędki na pobliskim stawie...





Jak pisał A. Mickiewicz "...gryka jak śnieg biała.."



Wróciliśmy stamtąd naładowani pozytywną energią, z miodkiem i bukietem kwiatów gryki.
To było bardzo przyjemne popołudnie.  Prawdziwe odcięcie od codzienności.

Życzę każdemu takich chwil na łonie natury z rodzinką..

Pozdrawiam

Kasia









7/15/2015

Cementowe doniczki

Cementowe doniczki
Witajcie !

Tyle razy widziałam na blogach wyroby z betonu, więc kiedy nadarzyła się okazja, ( czyt. zalewanie posadzki w piwnicy) postanowiłam ją wykorzystać. To dobry sposób, jak wykorzystać resztki betonu oraz pomoc męża :)). 
Na pierwszy ogień poszły doniczki, które wydały nam się łatwe do wykonania. Znalazłam odpowiednie formy, czyli stare plastikowe doniczki. Okazało się, że doniczki nie mogą mieć zbyt cienkich ścianek i trzeba poczekać, aż dobrze wyschną. Z pięciu zrobionych udało się bez uszczerbku wyjąć dwie. Jedna duża, z "łapkami" do przenoszenia i druga mała, do której wsadziłam roślinkę ze skalniaka.


Nasza produkcja na tym się nie skończy. Zrobimy więcej takich zewnętrznych donic. 
W tym roku sama posiałam kwiaty. Trochę zdziczały, bo za gęsto wsadziłam. Mam za to przed domem bujną zieleń :)


Spodobały mi się stare pieńki, które stały zapomniane pod balkonem.. Krzywe, spękane ze starości o szarym kolorze. Razem z roślinkami wprowadzają sielski klimat w naszym mini ogrodzie.


Poniżej druga doniczka, którą udało się ładnie wyjąć z formy, bez jej połamania.
Ponieważ nie ma otworu na odpływ nadmiaru wody, wsadziłam roślinki, które dużo jej nie potrzebują.
Wystarczy je podlać raz na tydzień niewielką ilością wody. Tak więc mamy tu rojnika i chyba jakiś rodzaj rozchodnika.




Lubię we wnętrzu stare donice. Lekko zniszczone, poobijane i koniecznie z sukulentami lub kaktusami. Tych roślin mam w domu najwięcej. Kilka doniczek znalazłam na strychu stolarni, o którym pisałam TU i TUTAJ.
 Takie doniczki mają w sobie jakiś urok. 

Wracam do remontu pokoju. Jak to jest, że jeden pokój remontuję, a wszędzie mam bałagan..
Może już nie długo zamkniemy kolejny etap. Mogę zdradzić, że meble już są gotowe. 

Pozdrawiam!

Kasia

5/12/2015

Mikroświat, czyli życie w małym mieście..

Mikroświat, czyli życie w małym mieście..
Dzisiejszy post trochę z innej bajki. Do jego napisania skłoniła mnie pewna krótka wymiana zdań ze znajomym. Wychodząc z przedszkola natknęliśmy się na siebie..Zapytał: Co tam ? Ja na to: Powolutku. A u ciebie?On : Jeszcze wolniej... Tak, rozmowa nie była super inteligenta i błyskotliwa, ale co nie co określa życie w małym mieście. W sumie nie wiem czy trzydzieści parę tysięcy mieszkańców to mało, ale rytm życia w takim mieście na pewno jest inny niż w dużym, powiedzmy takim dwustu tysięcznym. Nie stoję w gigantycznych korkach.  Wszędzie mam blisko: sklep, szkoła, kościół, przychodnia i mimo że mieszkam praktycznie na końcu miasta. Chętnie chodzę piechotą do tego mojego" centrum ":) Wychodzę rano na balkon, słychać śpiew ptaków i szum brzóz i klonów. Lubię to miejsce. Mam dużo szczęścia,  że mieszkam blisko lasu, z dala od miejskiego zgiełku.. 



Ta krótka rozmowa również uświadomiła mi, że żyję wolno, bez pośpiechu. Mam czas na herbatkę i nie daję się zwariować domowym obowiązkom :) Wiem, nie pracuję i powiedzmy mam na "wszystko" czas. Gdy masz pracę na etacie wygląda to inaczej. Oczywiście nie jest tak, że nigdy się nie spieszę. Tak dobrze
nie ma.
Wczoraj na przykład zamiast wracać z przedszkola prosto do domu, wybraliśmy się na przystań pooglądać żaglówki i poczuć wiaterek z nad jeziora.






Cieszę się z tych lat poświęconym dzieciom, że zostałam z nimi w domu. W pewnym sensie to luksus. Ciężko wyżyć z jednej średniej pensji. Nigdy jednak nie narzekaliśmy, bo jakoś tak wszystko się układało i układa, że możemy wyjechać na wakacje czy kupić meble. Zresztą nie mamy dużo wymagań.
Wystarczy spacer po lesie, wypad nad jezioro czy wspólna kawka z lodami w naszej ulubionej restauracji.
Za to mam kwiatki od Hani z każdego spaceru i konika pomalowanego przez Jasia.





Życie w małym mieście ma też swoje wady. Jedna, najważniejsza dla mnie obecnie to brak pracy. Po kilku latach w domu, chcę, potrzebuję iść do pracy. Hania idzie do szkoły, Janek do przedszkola (prywatnego, bo na publiczne się nie załapałam, przecież nie pracuję i mogę z dzieckiem siedzieć w domu:), więc szukam i szukam... Może do września uda mi się coś znaleźć ( przedszkole samo się nie opłaci:). W małym mieście brak jest rozrywek. Mniej możliwości na rozwój zawodowy, jakieś fajne kursy. Inne wady?  Myślę, że reszta rzeczy wymaga ruszenia się z mieściny do Wielkiego Miasta. Nawet dla zdrowia psychicznego :)


A poniżej mój mikroświat w obiektywie. 
Moja ukochana skalnica.











A w sobotę ruszamy na Wielką Wyprawę.. Zwiedzamy Poznań, potem jedziemy do Pragi, z powrotem zahaczymy o Wrocław i do domku :) Cały tydzień w drodze. Może uda się zrobić małą relację z trasy:)




Na koniec mały konkurs. Gdzie jest pszczoła ?




Pozdrawiam i ściskam.
Dużo słońca i miłego tygodnia!

Kasia







3/25/2015

Wiosna i zające na łące..

Wiosna i zające na łące..
Witajcie ...!!
Wiosna w końcu zawitała!! Ciepło, miło..Roślinki budzą się do życia.. Jeszcze w niedzielę było słonecznie, ale strasznie wiało tu u nas..Myliśmy z dzieciakami na przywitaniu wiosny zorganizowanym w naszym mieście. A po obiadku ruszyliśmy w poszukiwaniu bazi i gałązek wierzbowych.. Dla mnie nie ma Wielkanocy bez tych naturalnych dodatków...
 Poza tym skusiłam się i zrobiłam kolejne zajączko-króliczki, które podejrzałam u Agnieszki z bloga Plachaart. Tam też znajdziecie opis, jak wykonać takie obrazki. 
Wersja czarno-biała dla dorosłych:) i żółto- czarna dla dzieci, dodatkowo z noskiem i ogonkiem :)
Obie wersje wszystkim się podobały w domu..na razie obrazki wędrują..:)
Bazie kotki dopiero w tym roku u nas zawitały, bo wcześniej dzieciaki miały uczulenie na pyłki z bazi. Jak do tej pory nic się nie dzieje, więc pewnie zostaną..
W końcu mamy słońce i zdjęcia wychodzą jak trzeba..




U Hani w pokoju.



* zajączki wycinane, króliczek z pomponem - handmade Kasia at home
* domek - handmade KAH
* wazon - Greendeco

Życzę Wam cudownego dnia, abyście mogli cieszyć się wiosną i tą wspaniałą pogodą..

Buziaki 
Kasia

2/11/2015

Ponownie skaj

Ponownie skaj
Oto kolejne użycie skaju. Wcześniej robiłam podkładki ze skaju. Teraz uszyłam sobie brelok na klucze w kształcie diamentu. Nic wielkiego, ale nie było łatwo:) 
Kupiłam też sobie prymulkę... zrobiło się trochę radośniej i powiało wiosną.. Co roku kupuję te kwiatki. Gdy robi się ciepło wsadzam do ogródka.. Zrobiła mi się już ich nie zła kolekcja. Są to jedne z pierwszych kwiatów na skalniaku, które zakwitają wiosną. Prymulkę włożyłam do słoika, ale nie wiem czy to jej będzie służyć, więc pewnie wróci do doniczki.








Brelok - handmade
Druciany koszyk i słoik - Greendeco

Jak już pisałam ostatnio skaj to fajny materiał na stworzenie różnych rzeczy.. Planuję z reszty uszyć sobie torebkę. Na razie czekam na wenę :)

Buziaki. Miłej środy!

Kasia

1/30/2015

Recykling w kratkę

Recykling w kratkę

Pogoda jaka jest każdy widzi... U nas naprzemiennie raz zima, raz wiosna...Przez to złapałam katar i ból gardła.. Chcąc poprawić sobie humor postanowiłam uszyć nową poszewką. Materiał - stara koszula kupiona w sh za 3,50 zł. Bardo spodobała mi się krata. Nigdy nie szyłam poszewki z koszuli, więc strata mała gdyby coś nie wyszło..
Wzięłam się z zapałem do pracy. Nie obyło bez problemów. Po pierwsze trudno było spasować wszystkie kratki, więc sobie to darowałam. W końcu to miał być relaks..:) Chciałam zostawić z jednej strony guziki, ale materiał bym zbyt zmechacony, więc lewa strona służy za prawą..Ale uszyłam i prezentuję ją w towarzystwie żółtej poduchy... Założyłam ją, bo brakowało mi koloru.. chciałam ożywić trochę tę szarą kanapę..Trochę powiało wiosną..
Nawet świeczki ubrałam:) Stary sweter, kawałek rękawa i już..
Post prawdziwie recyklingowy.. 






Poducha w kratę, ocieplacze na świece - Kasia At Home
Żółta poducha - ostatni zakup w Pepco
Aloes - Biedronka

Następny post będzie o mojej inspiracji poduchy w kratę..Zapraszam :)

Zdrówka dla wszystkich !!
Pozdrawiam słonecznie!

Kasia

10/15/2014

Refleksyjnie...

Refleksyjnie...
Jesień to dla mnie czas refleksji i przemyśleń, ale nie nad przemijaniem...nie popadajmy w depresję :) Chodzi o  to, żeby czerpać z życia radość i umieć cieszyć się każdą chwilą z najbliższymi, doceniać to co się ma... zdrowe dzieci, super męża, pasje, dom, rodzinę, tupot małych stóp i porozrzucane zabawki w salonie. Trzeba się nauczyć dostrzegać takie małe szczęścia dnia codziennego. 
To nic odkrywczego... piszę dla przypomnienia sobie, żeby o tym pamiętać i Ty drogi czytelniku też o tym nie zapominaj. 


Cieszmy się drobiazgami.


Dbajcie o tych, których kochacie.


Dobrego tygodnia!

Kasia

ps. i tak powstał mały poradnik psychologiczny :)) 
Copyright © 2016 KASIA AT HOME , Blogger