Może dłuższe dni natchną do pracy.
Czy zbiliście kiedyś wazon? A może dwa.. Mi to się udało :) Jeden udało się skleić, drugi leżał i czekał na wyrzucenie. Mój pomysł na ten zbity wazon przyszedł długo później..Wystarczy bandaż i gips. Części wazonu posklejałam zwykłym klejem ( magic). Później przy użyciu gipsu i bandażu zmieniłam całkowicie wygląd wazonu.
Skromnie u mnie ze świątecznymi ozdobami. Nie mam zbytnio ani chęci, ani czasu. Wazon z brzozowymi witkami to moja obowiązkowa dekoracja. Już coraz więcej zielonych listków się pojawia, czuć i wodać wiosnę.
Oprócz brzozowych gałązek , wysiałam pierwszy raz jęczmień. Trochę marniutki, ale został wysiany drugi raz, więc czekam na nową partię :) Bardziej dorodną.
Z brzozowych witek zrobiłam też serce..o tak trochę romantycznie...
Najważniejsze, żeby święta będą rodzinne, z dobrym jedzonkiem i niekoniecznie wypieszczonym domem. Perfekcyjną Panią Domu w tym roku nie zostanę :P
Buziaki!
Kasia
Czyli uratowany... Kochana jesteś genialna! Ale extra!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wazon uratowany. Mało tego, jest zupełnie nowy i niepowtarzalny. Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńRecykling w najlepszym wydaniu:-) super:-)
OdpowiedzUsuńSuper ten wazon ! W życiu bym nie pomyślała , że to z rozbitego ! :-)
OdpowiedzUsuńAleż cudnie Ci to wyszło! I - bez obrazy dla wazonu vol.1 ;) - o niebo lepiej! Najwyraźniej los chciał, by się stłukł :P
OdpowiedzUsuńJa też nie wyobrażam sobie wielkanocnych dekoracji bez jakiegoś żywego, zielonego akcentu. Może to kwestia tego, że te święta symbolizują życie, a trudno o lepsze skojarzenie niż rośliny - rozkwitające, rosnące, żyjące przecież...
Ba, każdy ma swoje tempo, swój rytm. Mnie sporo czasu zajęło, nim przestałam podpatrywać innych i wiecznie zazdrościć (z)realizowanych projektów (czasem nawet obecnie łapię się na podobnych emocjach, ale przynajmniej łapię się - czyli jestem bardziej świadoma ;)). Najważniejsze to my i nasza rodzina, czyt. żebyśmy były w życiu szczęśliwe. A jeśli to znaczy, że któryś tam projekt postoi z boku... Trudno. Czasem tak jest. Ale często co się odwlecze, to nie uciecze, więc... ;) Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. (Macierzy, zaczęłam pod koniec powiedzonkami rzucać...)
Wszystkiego dobrego dla Ciebie :)
Uściski!
Super ten wazon!!! Serce z brzozowych witek wyszło genialnie!!! Przecudne!!!
OdpowiedzUsuńJa bym pewnie wyrzuciła pobity wazon, do głowy by mi nie przyszło trzymanie go do sklejenia ;) teraz ciekawiej wygląda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wszystkiego dobrego!
Kapitalny ten nowy - stary wazon! Ja usilnie wszystko kleję i wyrzucam dopiero, jak się nic nie da zrobić. Wiadomo, nadzieja umiera ostatnia. Pięknie wyglądają te brzozowe gałązki i to serduszko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wesołych świąt życzę!
Wazon wyszedł pięknie!
OdpowiedzUsuńWesołego Alleluja :)
Marta
Świetne rozwiązanie :-) Wygląda pięknie:-)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem wazon w gipsowym ubranku wygląda dużo lepiej:) takie projekty przy okazji, na ostatnią chwilę wychodzą czasami najlepiej, bez silenia się na skomplikowane tutoriale i zaskakujące efekty! I strasznie podoba mi się jęczmień w papierowych torebkach:)
OdpowiedzUsuńAle super:-) Ja bym na to nie wpadła:-)
OdpowiedzUsuńNiby rozbity a wygląda równie efektownie:-)
OdpowiedzUsuńJak widać niewiele trzeba i można zrobić coś z niczego.
OdpowiedzUsuńTakie proste sprytne pomysły są najfajniejsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dominika
O, w gipsowym wydaniu podoba mi się o wiele bardziej :)
OdpowiedzUsuń