6/03/2015

Relacja z Pragi jako poradnik podróżniczy dla rodzica

Relacja z Pragi jako poradnik podróżniczy dla rodzica
Praga.... miasto mostów, miasto magiczne i tajemnicze. Najchętniej odwiedza stolica Europy. Kto nie był koniecznie musi je zwiedzić i poczuć jej klimat. Nie będziecie zawiedzeni.
Moja relacja z Pragi nie będzie typowa. Nie będę opisywać tego co warto zobaczyć, gdzie pójść i co zjeść lub wypić. Od tego są przewodniki. Nawet zdjęcia nie pokazują typowych zabytków Pragi...tylko kawałek miasta, szczypta atmosfery Moja relacja z naszej wyprawy jest skierowana do rodziców, którzy podróżują z dziećmi.
Wybraliśmy się na wyprawę do Pragi z dwójką dzieci: Hania - 6 lat i Janek - 2,5 roku. Większość znajomych dziwiła się, że zabieramy je taki kawał drogi, bo ponad 700 km w jedną stronę.. A my jakby na przekór wszystkim zdecydowaliśmy się i nie żałujemy. W sumie zwiedzając Pragę nawet nie widziałam takich małych turystów, jak Hania i Jaś. Trzeba jednak podkreślić, że dzieci spisały się na medal !


 Oto kilka wskazówek, porad i spostrzeżeń dla rodziców, którzy chcieliby się wybrać w taką podróż.

 1. Podróż. Do pokonania mieliśmy około 1500 kilometrów w dwie strony, dlatego naszą wyprawę podzieliliśmy na etapy, zwiedzając przy okazji Poznań ( do Pragi) i Wrocław ( w drodze powrotnej) plus postoje na trasie. Spaliśmy w hostelach ze względu na niską cenę i bliskość do centrum. 
Wracając do Pragi, odradzam zwiedzanie miasta z dziećmi w środku sezonu. My wybraliśmy maj i mogę napisać, że turystów było dużo, ale nie było problemu, aby przejść naszym rozklekotanym wózkiem wśród ludzi. Z tego co słyszałam, w czasie wakacji ciężko przebić się dorosłemu, a co dopiero z wózkiem i 6-letnim dzieckiem u boku. Poza tym w maju nie ma upałów. My mieliśmy dwa dni słoneczne i jeden dzień padało.
Nasze mieszkanko zarezerwowaliśmy już w lutym i za trzy noce zapłaciliśmy 130 euro. Luksusów nie było, ale z braku większych środków finansowych nie mogliśmy sobie pozwolić na nic innego. Proste i podstawowe wyposażenie. Polecam dzielnicę Smichow, blisko centrum, dużo sklepów. Poza tym mieliśmy miejscówkę blisko metra i linii tramwajowej, z których korzystaliśmy codziennie i dojeżdżaliśmy do wybranych punktów w mieście, aby nie tracić sił i nie męczyć dzieciaków. Samochód radzę zostawić na parkingu, bo centrum jest zapchane i ciasne, więc poszukanie parkingu jest męką. Plusem Pragi jest to, że większość miejsc wartych zobaczenia jest w niewielkiej odległości od siebie.



2. Zwiedzanie. Zaplanowałam nasze zwiedzanie dzień po dniu, tak aby zobaczyć główne atrakcje miasta, pamiętając jednocześnie, że mamy dzieci. Zobaczyliśmy Hradczany, Stare Miasto, Nowe Miasto i  Wyszehrad. Nie chodziliśmy po muzeach, kościołach ( w Pradze jest ich 33, my byliśmy w jednym św. Jakuba  - piękny!) itp. Nasze zwiedzanie opierało się na obejrzenia miasta ogólnie. Nie chodziliśmy po czeskich knajpach na piwko. Konsumowaliśmy je w mieszkanku, omawiając przeżyty dzień i idąc grzecznie spać:)
 Dla posiadaczy dzieci, które potrzebują jeszcze wózka-spacerówki. Nasza spacerówka jest bardzo wysłużona i  rozklekotana...a wszystkie ulice, jakimi się poruszaliśmy były wybrukowane kostką, kamieniami, co powodowało, że wózek trząsł się niemiłosiernie i nie wszędzie wjedziecie wózkiem, na przykład na Hradczany trzeba poszukać drugi bez schodów, przez co musieliśmy nadrobić drogi i to w deszczu :) Podziwiałam Hankę, że dała wtedy radę. 
Wszystkie atrakcje, jakie chcieliśmy zobaczyć, zobaczyliśmy.. Dziennie nasze wypady trwały 6 godzin. Czas ten zarówno dla dzieci, jak i dla nas był wystarczająco długi, aby wszystko zobaczyć i zmęczyć się. To znaczy po powrocie do mieszkania dzieci jakimś cudem odzyskiwały siły, a my regenerowaliśmy się trochę dłużej:)





3. Jedzenie. Moje dzieci należą raczej do niejadków. Bałam się, że kuchnia czeska nie będzie im smakowała...no i się nie myliłam.  Dlatego przygotowałam jeszcze w domu ulubione specjały dzieciaków zawekowane w słoiki.. Hani smakowały sławne czeskie knedliczki, a Jasiowi mięsko z gulaszu i to wszystko.. Najgorzej wspominają czeski chleb, który robią z kminkiem. Mi początkowo smakował, ale ile można jeść taki aromatyczny chleb. Dobrze, że w piekarni obok były zwykłe białe bułki.
Polecam również kiełbasę wacława z chlebkiem lub bułką, które można kupić w budkach na Placu Wacława, ale i nie tylko.



4. Pamiątki. Jak w każdym turystycznym mieście pełno jest chińszczyzny i produktów "handmade" made in china...więc nie dajcie się zwieść. Polecam sklepy Manufaktura ( są m.in. w drodze do Mostu Karola i przy Złotej Uliczce ). Znajdziecie tam fajne ręcznie robione rzeczy: wyroby ceramiczne zdobione motywami ludowymi, drewniane zabawki, naczynia oraz naturalne kosmetyki. My kupiliśmy dla Hanki i Jasia po kubku Krecika z przyjaciółmi za 95 koron ( 1 korona = 0,15 gr). Na moście Karola kupiliśmy też  czarno - białą fotografię Pragi. Poza tym świetne są sklepy z ręcznie robionymi marionetkami. Przedmiotami godnymi uwagi są też zdobione szkła i tkane koronki. A ceny tych rzeczy też są piękne :)











5. Place zabaw. Podobały mi się place zabaw dla dzieci. Ogrodzone, z wieloma ławeczkami i wśród zieleni. Do tego świetne przyrządy dla dzieci. Inne niż u nas. 

Jeszcze kilka praktycznych rzeczy:

1. Dziecku trzeba wyrobić dowód osobisty, gdy wybieramy się do kraju UE. Wniosek składa się w urzędzie miasta, a dowód wydawany jest dziecku za darmo w terminie 30 dni.
2. Dzieci do lat 6 oraz wózki w czeskiej komunikacji miejskiej mają darmowe przejazdy. Dorośli płacą 24 korony ( przejazd 30 min.) i 36 ( 90 min.). Ze Smichowa wszędzie dostaniecie się w ok. 15 -20 min. Metro kosztowało 18 koron/os dorosłą.
3. Zauważyłam brak udogodnień w restauracjach dla dzieci w przypadku zmiany pieluchy ;(
 4. Uważajcie na język czeski.. Pani to po polsku panowie, damy to panie...Gdybyście chcieli skorzystać z toalety :) Zastawka - przystanek (pl).. Tak - nie (pl).. albo...kveten - maj(pl)...








Praga skradła mi serce. Jest piękna i ma w sobie jakiś nieokreślony klimat.. Za każdym rogiem można znaleźć coś interesującego, z duszą, z historią...
Czesi bardzo uprzejmi, pomocni i serdeczni.  Podoba mi się ich dystans do siebie jako narodu i poczucie humoru.


Planujemy wrócić do Pragi, ale następnym razem bez dzieci.. Bo, aby poczuć atmosferę Pragi, trzeba poszwendać się po mieście, po knajpach.. Podobno nocą warto zobaczyć miasto, kiedy nie ma tłumów...albo nad ranem...:) Tak więc zapraszam do miasta nad Wełtawą.



Mam nadzieję, że tych kilka wskazówek sprawi, że wycieczki z dziećmi nie muszą być koszmarem i męką:) Dzieci są ciekawe świata i lubią uczestniczyć w świecie nas dorosłych. Lubią z nami poznawać nowe rzeczy i miejsca.

Jeśli macie jakieś pytania...piszcie!

Uff... skończyłam...
Chyba Was nie zanudziłam :)

Pozdrawiam słonecznie!

Kasia









































5/31/2015

Balkon w stylu boho

Balkon w stylu boho
Witajcie!

Czekam na prawdziwie ciepłe dni. Kiedy zacznie świecić słońce, powieje lekki wiaterek i w końcu będzie można korzystać z balkonu. Właśnie balkon będzie naszym bohaterem. Gdy się zastanawiałam w jakim stylu chciałabym go mieć, oczywiście przyszedł mi do głowy styl skandynawski, marine...ale chciałabym czegoś innego stąd może styl boho?
 Urok tego stylu polega na tym, że jest swobodny, można miksowac różne kolory i łączy różne elementy czy tkaniny. Przeplata się w nim styl wiejski, retro, hippisowski, etniczny, folkowy... nazwijmy to artystyczny bałagan ;) 
Może ktoś z Was się skusi ? 

Boho Style Balcony Design with Flower Patterned Cushions and Potted Plants and Flower Eclectic Boho Chic Balcony Decor Concepts with 25 Images

Colorful boho chic balcony decor ideas..

30 Beautifully Boho Chic Balcony Ideas





I'd love a little sun room like this just like my Great Auntie and Uncle have in Guelph. | Patio  Balcony Ideas

36 Stunning Bohemian Homes You'd Love To Chill Out In

Bohemian Style Inspiration — Modern Southerner

Get the Look: A Boho Patio.  Image found via: Expressen | 1. Palm from Home Flair | 2. Bench  from Crate and Barrel | 3. Chair from Ikea | 4. Pillow from Anitavee | 5. Pillow from West Elm | 6. Pillows from Amazon | 7. Pillow from Anitavee | 8. Potted Cala Lily from QVC | 9. Table from Post | 10. Tote from J. Crew

Beautiful Home of Paula Mills

balcony from Jasna Janekovic, photo by Debi Treloar/Ryland Peters & Small and it's part of Homespun Style by Selina Lake.

tracy porter ..xx..poetic wanderlust-..cushions...
via Pinterest

Dużo poduch, kolorowe dywaniki, rośliny, lampiony i najlepiej jakiś hamaczek czy bujaczka i można bujać w obłokach i odpłynąć...

Dużo słońca i byle do lata...

Pozdrawiam w ten niedzielny poranek.

Kasia

5/12/2015

Mikroświat, czyli życie w małym mieście..

Mikroświat, czyli życie w małym mieście..
Dzisiejszy post trochę z innej bajki. Do jego napisania skłoniła mnie pewna krótka wymiana zdań ze znajomym. Wychodząc z przedszkola natknęliśmy się na siebie..Zapytał: Co tam ? Ja na to: Powolutku. A u ciebie?On : Jeszcze wolniej... Tak, rozmowa nie była super inteligenta i błyskotliwa, ale co nie co określa życie w małym mieście. W sumie nie wiem czy trzydzieści parę tysięcy mieszkańców to mało, ale rytm życia w takim mieście na pewno jest inny niż w dużym, powiedzmy takim dwustu tysięcznym. Nie stoję w gigantycznych korkach.  Wszędzie mam blisko: sklep, szkoła, kościół, przychodnia i mimo że mieszkam praktycznie na końcu miasta. Chętnie chodzę piechotą do tego mojego" centrum ":) Wychodzę rano na balkon, słychać śpiew ptaków i szum brzóz i klonów. Lubię to miejsce. Mam dużo szczęścia,  że mieszkam blisko lasu, z dala od miejskiego zgiełku.. 



Ta krótka rozmowa również uświadomiła mi, że żyję wolno, bez pośpiechu. Mam czas na herbatkę i nie daję się zwariować domowym obowiązkom :) Wiem, nie pracuję i powiedzmy mam na "wszystko" czas. Gdy masz pracę na etacie wygląda to inaczej. Oczywiście nie jest tak, że nigdy się nie spieszę. Tak dobrze
nie ma.
Wczoraj na przykład zamiast wracać z przedszkola prosto do domu, wybraliśmy się na przystań pooglądać żaglówki i poczuć wiaterek z nad jeziora.






Cieszę się z tych lat poświęconym dzieciom, że zostałam z nimi w domu. W pewnym sensie to luksus. Ciężko wyżyć z jednej średniej pensji. Nigdy jednak nie narzekaliśmy, bo jakoś tak wszystko się układało i układa, że możemy wyjechać na wakacje czy kupić meble. Zresztą nie mamy dużo wymagań.
Wystarczy spacer po lesie, wypad nad jezioro czy wspólna kawka z lodami w naszej ulubionej restauracji.
Za to mam kwiatki od Hani z każdego spaceru i konika pomalowanego przez Jasia.





Życie w małym mieście ma też swoje wady. Jedna, najważniejsza dla mnie obecnie to brak pracy. Po kilku latach w domu, chcę, potrzebuję iść do pracy. Hania idzie do szkoły, Janek do przedszkola (prywatnego, bo na publiczne się nie załapałam, przecież nie pracuję i mogę z dzieckiem siedzieć w domu:), więc szukam i szukam... Może do września uda mi się coś znaleźć ( przedszkole samo się nie opłaci:). W małym mieście brak jest rozrywek. Mniej możliwości na rozwój zawodowy, jakieś fajne kursy. Inne wady?  Myślę, że reszta rzeczy wymaga ruszenia się z mieściny do Wielkiego Miasta. Nawet dla zdrowia psychicznego :)


A poniżej mój mikroświat w obiektywie. 
Moja ukochana skalnica.











A w sobotę ruszamy na Wielką Wyprawę.. Zwiedzamy Poznań, potem jedziemy do Pragi, z powrotem zahaczymy o Wrocław i do domku :) Cały tydzień w drodze. Może uda się zrobić małą relację z trasy:)




Na koniec mały konkurs. Gdzie jest pszczoła ?




Pozdrawiam i ściskam.
Dużo słońca i miłego tygodnia!

Kasia







5/08/2015

Odkrycia na strychu..

Odkrycia na strychu..
Dzień dobry!

W końcu piękna pogoda i słońce, słońce, słońce...
Można pogrzebać w ziemi, poobserwować budzącą się przyrodę, wyjść i pooddychać wiosennym powietrzem.. A nawet skorzystać z balkonu i wypić kawkę... Dla mnie taka pora roku mogłaby trwać cały rok.. 
Ostatni post o moich znaleziskach na strychu cieszył się sporą popularnością..Pytaliście o fotele i o półki string.. Dlatego postanowiłam pokazać, moje małe odkrycia. A dokładnie sam strych..
Fotele..stare..bo jeszcze mój Teściu Czesio ( tak, ten od ram:) pamięta je u siebie w domu. Datuję je na przełom lat 50/60. Może ktoś wie o nich coś więcej.. Chcemy dać do obicia dwa fotele. Jeden postawić w sypialni, która po wyprowadzce Janka opustoszeje ( przewijak i łóżeczko znikną) i stworzyć kącik, w którym będzie można poczytać. A drugi z foteli postawić w pokoju dziecięcym. W końcu będzie można wygodnie czytać bajki dzieciom.

Zdjęcia robiłam z rana..Podoba mi się światło i unoszący się w powietrzu kurz. Całkiem inny świat..

 



Znalazłam stary zegar i jakieś drzwiczki z cudownymi zdobieniami.. Ciekawe jak można by je wykorzystać, chodzi mi o drzwiczki, jakieś szafki lub komody. Macie pomysł ?





Jakaś rozwalająca się skrzynka na narzędzi i biurko..epokowe:) 


Poniżej jest stół stolarski. Pamiątka po Dziadku Maxie. Pracował na kolei, a po pracy był stolarzem. Robił meble, zabawki dla dzieci.. Myślę, że to była jego prawdziwa pasja. Mąż jest więc trzecim pokoleniem stolarzy. Może Janek przejmie zamiłowanie do drewna. Stół dziś niestety zapomniany i zbierający kurz...Widać już nadgryziony zębem czasu, ale ma swój urok. No i stary zegar.


Na koniec zostawiłam półki, które ostatnio są popularne i są podobne do String Pocket. Uniwersalne i ponadczasowe. Kiedyś były w moim rodzinnym domu. Najpierw wisiały w kuchni,a później przeprowadziły się do mojego pokoju. Szczerze to nie za bardzo je lubiłam, ale kiedyś nie interesowałam się wnętrzami  :) Półki tworzą regał o różnych poziomach. Można to zauważyć, gdyż dwie ostatnie mają inną długość. 

Potrzebują odświeżenia. Chcę je przemalować na biało lub czarno.. Myślałam, żeby powiesić je w pokoju u dzieci, ale zobaczymy... :))  


 

Mam nadzieję, że spodobały Wam się te starocie.. Spędziłam tam z dwie godziny, wszystko oglądając i szukając ciekawych rzeczy. Znalazłam jeszcze stare gliniane doniczki, masę książek i kilka starych mebli, które nie są już tak ciekawe:)

Pozdrawiam weekendowo!
Dużo słońca dla wszystkich!

Kasia



5/05/2015

Polskie Rękodzieło - Światowy Design cz. 10 RAMY DO OBRAZÓW

Polskie Rękodzieło - Światowy Design cz. 10 RAMY DO OBRAZÓW
 Witam serdecznie!


W cyklu  Polskie Rękodzieło- Światowy Design pisałam o rzeczach z papierufilcudrewnakaflachceramicelnie i lampach. Wszystko to polskie pomysły i polskie wykonanie. Nie z Chin cz Wietnamu...tylko made in Poland. Chodziło mi o pokazanie Wam, co Polacy potrafią stworzyć oraz wskazać, że wiele z tych rzeczy cieszy się popularnością w innych krajach.

Jak to się mówi..pod latarnią najciemniej...Szukałam, wynajdywałam naszych rodzimych producentów, coś fajnego, oryginalnego i najlepiej ręcznie robionego, a tu okazało się, że mam pod bokiem..Dosłownie..Dokładnie chodzi mi o mojego Teścia Czesia, który robi ramy do obrazów.
 Teść jest samoukiem, który od 20 lat robi ramy. Jego zamiłowanie do drewna rozpoczęło się od momentu przywiezienia pierwszej maszyny stolarskiej ze Związku Radzieckiego. Przez te lata udoskonalał swoją technikę. Ramy robione są z wielką starannością i dbałością na każdym etapie produkcji.



Wszystko, tzn. począwszy od wyrobienia listwy z desek, po jej docięcie, zbijanie, klejenie, szlifowanie, malowanie robione jest w przydomowej stolarni...Mała manufaktura.. W ofercie jest osiem wzorów ram, które robione są z drewna lipowego. Profile ram były tworzone wspólnie z malarzem, który był ich pierwszym odbiorcą. Stąd ich niepowtarzalne i oryginalne wzornictwo.

W zależności od tego, co chcemy oprawić można wybrać ramy klasyczne, stylowe lub  minimalistyczne o prostej linii, bez zbędnych zdobień. 





Wszystkie ramy, jakie mam w domu wyszły spod jego rąk. 
Więcej wzorów możecie zobaczyć na stronie Allegro, gdzie można je nabyć. Ramy, a także blejtramy są robione pod indywidualne zamówienia.


Oczywiście cykl nie wyczerpuje tematu nawet w kilku procentach. Co jakiś czas będę wrzucać to, co w tym temacie piszczy. 

Pozdrawiam słonecznie!
Miłego dnia!

Kasia




4/29/2015

Coś starego i coś nowego..

Coś starego i coś nowego..
Dzień Dobry!!

Ostatnio ciągnie mnie do staroci.. Po wygrzebanym przez męża krześle..krzesełku dziecięcym ( TUTAJ możecie sobie zobaczyć)..no i jeszcze starych ramach okiennych, które znalazłam za płotem (o tym TUTAJ ) nabrałam chętkę na więcej..:))
 Mieszkam tu, gdzie mieszkam 7 lat.. a na strychu starej stolarni byłam zaledwie raz...
Planuję w moim pokoju do szycia zmiany..ponieważ brakuje mi stołu.. Mąż powiedział mi, że na strychu jest stół stolarski, który może by się nadawał... Oczy mi się zaświeciły... Stół wprawdzie się nie nadawał, ale rozejrzałam się co nie co i wpadły mi w ręce takie małe skarby...
Szuflada od starej maszyny i mała półeczka z przegródkami... Wyczyściłam i cieszę się ... Zapomniałam bym o książkach, które leżały w kilku skrzynkach. Książek bardzo dużo i do tego bardzo zakurzone... Kilka przyniosłam do domu i będę czytać...



Na wspomnianym strychu znalazłam jeszcze stare fotele z lat 60/70..
Jeden na pewno odnowię i powędruje do sypialni, która po wyprowadzce Janka będzie prawie pusta:)..

A co nowego?
Kupiłam kwietnik ..Od dawna mi się podobał, a ponieważ nadarzyła się okazja-promocja..więc nie mogłam nie skorzystać:) Pewnie go znacie...



Bardzo mi się podoba, bo może służyć nie tylko jako kwietnik, ale jako pomocnik, stoliczek..
Może mieć wiele zastosowań..

Fotel pokaże innym razem..Aaaa zapomniałam też o innym odkryciu u moich rodziców..
Chodzi mi o półki Stringi, które kiedyś wisiały u nas w domu. Okazało się, że jeszcze są i szybko je zgarnęłam, żeby nikt mi ich nie podebrał..:) Na razie są pomalowane na żółto, więc czeka je przemalowanie i odświeżenie.. Niestety nie mam ich zdjęć, ale kiedyś na pewno pokażę.

To na tyle... Mam rozpoczętych kilka szyciowych projektów, które lecę kończyć..

Pozdrawiam cieplutko!

Kasia







Copyright © 2016 KASIA AT HOME , Blogger